9. O Benchmarkozie, czyli kiedy patrzenie na konkurencję szkodzi.
W tym odcinku podcastu opowiadamy o przypadkach kiedy niewłaściwe obserwowanie konkurencji (robienie benchmarków) sprawia, że zostajemy w tyle. Poszukamy odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób rozwijać biznes i kreować wartość bez skupienia się jedynie na tym jak wygląda nasza konkurencja?
W czasie naszej rozmowy “O Benchmarkozie” poruszymy takie zagadnienia jak:
Co to znaczy Benchmarkoza?
Dlaczego opierając się na samych benchmarkach nie wygramy rynku?
W jaki sposób przekuć benchmarki na swoją korzyść?
Kiedy analiza działań konkurencji będzie dobrym krokiem, a kiedy warto znaleźć inne rozwiązanie?
Jak wykorzystywać analogiczne rozwiązania?
Jak wyprzedzać trendy, kiedy inni je tylko śledzą?
Rozmowę możesz też posłuchać na Youtube:
„Benchmarki patrzą wstecz, a nie do przodu”
Transkrypcja rozmowy
O Benchmarkozie, czyli kiedy patrzenie na konkurencję szkodzi.
Ilona: Cześć. Witamy was w dziewiątym odcinku podcastu.
Radek: Dzisiaj porozmawiamy o pewnej chorobie, na którą z naszych obserwacji często zapadają projekty. Mowa tu o benchmarkozie.
Benchmarkoza od benchmarków, to jak ikonoza od ikon, czy też choroba na misia, czyli mi się wydaje. To jedna z dolegliwości, którą bardzo często można spotkać w zespołach produktowych.
W naszej dzisiejszej rozmowie dowiesz się:
- jak rozpoznać objawy benchmarkozy?
- dlaczego wpada się w benchmarkową gorączkę?
- jak się z niej wyleczyć?
Co to jest benchmarkoza?
Ilona: Ale zanim zaczniemy, to chwilę kilka słów o tym, co to w ogóle znaczy benchmarkoza i dlaczego chcemy w ogóle o tym porozmawiać?
Benchmarkoza, tak jak Radek powiedziałeś we wstępie, pochodzi od słowa benchmark. A robienie benchmarków oznacza przeglądanie stron internetowych, stron konkurencji czy stron po prostu, które nam się podobają i inspirowaniu się nimi. Czyli wybieramy naszym zdaniem najfajniejsze i najlepsze rozwiązania do naszego projektu.
Radek: Benchmarki można robić oczywiście nie tylko w nawiązaniu do stron internetowych. To pojęcie dotyczy generalnie wszystkiego, co ma jakieś odpowiedniki w innych rozwiązaniach. To może być np. benchmark do danych finansowych. Także benchmark jest ogólnym pojęciem.
Ilona: Dzisiaj chcemy porozmawiać o benchmarkach projektowych.
Radek: Benchmarkoza to pewnie jest jakiś problem.
Ilona: Brzmi źle.
Radek: Bardzo źle. Jak jakiś katar albo gorączka. To jest problem, z którym my jako projektanci musimy sobie radzić w projektach.
Benchmarki same w sobie nie są niczym złym. One nam pomagają rozwijać projekty, dawać nowe rozwiązania, poszerzać gamę różnych rozwiązań o te, które już w zasadzie są na rynku i dobrze działają. Ale dlaczego to jest problem, skoro z założenia ma nam to pomóc?
Benchmarki a nasze preferencje
Ilona: Pierwsza rzecz, która przychodzi mi do głowy, to jest to, że wybierając te benchmarki, bazujemy na własnych preferencjach. A niekoniecznie na realnych potrzebach klientów czy biznesu. Czy chociażby strategii biznesowej, którą mamy.
Jest takie popularne sformułowanie: O widziałem/łam fajną stronę. Zobacz, zróbmy coś podobnego. Natomiast jeżeli nie przyłożymy tego do naszej strategii. Do otrzeb naszych użytkowników czy tego, co chcemy osiągnąć, może być to bardzo zgubne.
Radek: Tak i właśnie musimy się upewnić, czy ten cel, który my mamy, rzeczywiście zostanie zrealizowany przez rozwiązanie, które proponuje nam dany benchmark.
Bardzo często jest tak, że nie. Nie wiemy tak na dobrą sprawę. Musimy się zastanowić, czy cel, który osiąga dany produkt, który chcemy skopiować, realizuje ten sam cel, który my mamy.
Ilona: Ja bym podkreśliła tę naszą preferencję. Niekoniecznie może to być w takim samym tonie, jak chociażby nasz tone of voice. Albo nasza wizualna strona, nasz design system, albo jakieś wizualne zasady, których się trzymamy.
To nie znaczy, że absolutnie mamy nic nie zmieniać i jak ktoś robi coś lepiej, to nie poprawiać u siebie. Ale trzeba rzetelnie spojrzeć czy to do nas pasuje.
Benchmarki, tak jak powiedziałam, często wybieramy, bo się nam podobają. W sumie każdemu się podoba coś innego.
Radek: Właśnie. I jeśli cierpimy na chorobę misja, to ten mi się wydaje, czyli nasze preferencje, o których mówiłaś, właśnie tutaj występują. Zamiast w realizację celu biznesowego, idziemy w realizację moich własnych upodobań.
Uważaj na realizację własnych upodobań
Żeby tego uniknąć, warto sprawdzać podczas researchu, z jakich innych rozwiązań twoi użytkownicy realnie korzystają i co w nich lubią. Należy też wziąć poprawkę na to, że użytkownicy mogą z czegoś korzystać, ale niekoniecznie to lubić.
Czasami korzystanie z czegoś to zło konieczne, aby osiągnąć pewien cel. Mówiliśmy w poprzednim podcaście, że niektórzy są zakładnikami pewnych rozwiązań. I pytanie, czy to jest wtedy dobry benchmark?
Ilona: Dokładnie. Oni tak robią, mają klientów, to zróbmy tak samo. A tak naprawdę powielamy schemat, który nie jest do końca fajny dla użytkowników. A tu możemy wygrać w tym, zrobić to lepiej.
Jeżeli podczas researchu użytkownicy będą mówić, że: Mo korzystam, ale w sumie to wcale tego nie lubię. Korzystam, bo muszę, bo nie mam alternatywy… To rodzi się nam okienko do innowacji w naszym produkcie. Tym kawałkiem ścieżki użytkownika możemy wygrać.
Benchmarki patrzą w przeszłość
Ilona: Co jest taką oczywistą rzeczą, ale nie zawsze o tym myślimy podczas robienia benchmarków… Te benchmarki patrzą trochę wstecz, a nie do przodu.
To jest wiedza, nie chcę powiedzieć sprzed kilku lat, ale czasami może tak być. Jeżeli inspirujemy się stronami, które powstały bardzo dawno temu. Które nie są na bieżąco zmieniane, a my nie do końca wiemy, co się dzieje w środku, w firmie. I jak często są wprowadzane zmiany…
Oczywiście, że jako stali użytkownicy możemy to obserwować. Ale umówmy się, nikt tego nie zapisuje. Nikt tego nie pamięta w takim codziennym korzystaniu.
Bądź jeden krok przed konkurencją
Radek: To może być wrogiem innowacji. I też nie wiemy tak na dobrą sprawę jak dane rozwiązania performują w tym momencie. Być może już nie… I co wtedy? Kojarzy mi się tu ten kejs Yestersena i DESY.
Ilona: A tak. Czy mówiliśmy o tym w podcaście już?
Radek: Mówiliśmy, ale może odświeżymy to?
Ilona: To jest świetny przykład do dzisiejszej rozmowy, czyli benchmarkozy.
W momencie, kiedy my projektowaliśmy nowy wygląd, nowy user experience dla sklepu internetowego. Jedna z konkurencyjnych marek, która nie miała wcześniej swojego e-commercu wystartowała z nim. I ich strona była kropka w kropkę skopiowana z naszego starego designu.
Pomyślałam wtedy, że oni nie wiedzą. Nie mają pojęcia, co się teraz dzieje w naszym projekcie. Do jakich my wniosków doszliśmy po rozmowach z użytkownikami i po spojrzeniu w dane wewnętrzne. Oraz po zainspirowaniu się tym, co się dzieje na rynku. Czyli znowu benchmarkami, ale nie benchmarkami sklepu, który miał kilka lat, tylko bardziej trendami…
Radek: Pamiętasz, jak byliśmy w trakcie projektowania tego frontu, patrzyliśmy na te benchmarki i w międzyczasie IKEA się zmieniła?
Ilona: Tak, dokładnie. Zmienili galerię karty produktu. Ale my porównaliśmy bardzo dużo różnych kart produktu i różnych galerii, z których wyciągnęliśmy wnioski.
Zrobiliśmy dwa projekty i właśnie te dwa projekty pokazywaliśmy użytkownikom. Zdążyliśmy więc odbić te idee i wybrać taki kierunek, który będzie dla nas najlepszy. A kilka miesięcy później IKEA zrobiła coś podobnego.
Radek: Oczywiście IKEA nie patrzyła na nas. Po prostu udało nam się przewidzieć to, czego mogą chcieć użytkownicy albo co może być lepszym rozwiązaniem niż to, co jest obecnie na rynku.
Zawsze trzeba mieć z tyłu głowy czy przypadkiem konkurencja już nie odkryła albo nie pracuje nad rozwiązaniami, które poprawią ich własne produkty.
Nie kopiuj
Ilona: Kolejna pułapka z robieniem benchmarków, to jest przekopiowanie ich jeden do jednego do naszego biznesu.
I mówiąc o IKEI, moglibyśmy wziąć ich galerię. Mogłoby się wydawać, że taka duża marka na pewno robi bardzo dużo badań. Na pewno ma super zrobioną galerię produktu.
Ale poszliśmy o krok dalej i zrobiliśmy kilka innych wersji. Trochę się zastanowiliśmy, co my tak naprawdę chcemy osiągnąć. I ta galeria ostatecznie wygląda inaczej. Właśnie dlatego, że nie skopiowaliśmy jeden do jednego dużego gracza.
Kolejnym objawem benchmarkozy jest to, że porównujemy stare dane do obecnej sytuacji. To ma bardzo dużo konsekwencji, bo wyciągamy niewłaściwe wnioski.
Jeżeli budujemy nasz biznes na niewłaściwych wnioskach, to konkluzja nasuwa się sama. Coś tu jest nie tak.
Żeby jakąś taką klamrą to podsumować… W tych poprzednich przykładach przewijały się też rozmowy z użytkownikami. Warto posiadać taki proces, który uwzględnia w sobie zbieranie informacji zwrotnej regularnie od naszych użytkowników.
Uważaj kogo naśladujesz
Radek: Kolejną rzeczą, która świadczy o tym, że już jesteśmy nieuleczalnie chorzy na benchmarkozę to jest to, że naśladowaliśmy złe rzeczy.
Ilona: O nie.
Radek: Byliśmy wczoraj na szkoleniu firmy, która pomaga w sprzedaży.
Ilona: Ogólnie, tak.
Radek: Fantastyczna firma. Uwielbiamy. Nauczyliśmy się dużo na szkoleniu. I prowadzący opowiadał o pewnym kejsie…
Przyszła do niego firma. To był software house, który powiedział, że chciałby mieć jakieś rozwiązania: Jakie filmy na YouTubie, bo konkurencja ma.
I to wyrażenie, bo konkurencja ma jest często jedynym i nieuzasadnionym powodem, dla którego decydujemy się na to, żeby umieszczać coś w swoich produktach. Bo mają blogi, bo mają Instagrama, bo coś tam robią.
Ilona: Albo na karcie produktu mają przycisk wyszeruj ten link w social mediach. Który ma zerową klikalność.
Radek: Dokładnie. Albo po prostu mają ukrytą galerię. Cokolwiek. Naprawdę tych rozwiązań może być masa. Ale wracamy do przykładu software house, który zażyczył sobie kanału na YouTubie i filmów na stronie. Zaraz potem przyszła do niego konkurencja…
Ilona: Od tych filmów.
Radek: Od tych filmów. Z której pierwszy software house chciał zgapić i powiedziała: słuchajcie, musimy popracować nad tym filmami. Musimy je usunąć, bo one w ogóle nam nie performują. To jest złe rozwiązanie.
Ilona: Tak.
Radek: Ten kejs case uświadamia taką realną sytuację. Musimy się bardzo uważnie przyglądać i bardzo roztropnie podejmować pewne decyzje.
Co nam w tym pomoże? Znowuż testowanie, zdawanie pytań, kolaboracja z naszym klientem. To jest coś, co na pewno na ustrzeże. Oczywiście nie ustrzeże nas przed wszystkim. Ale warto to robić, bo na pewno zmniejszymy to ryzyko.
Jak mieć benchmarki po swojej stronie
Ilona: Naszym celem dzisiaj nie jest demonizowanie benchmarków. Nie mówimy, żeby ich nie robić, żeby nie patrzeć na to, co robią inni. Myślę o tym przykładzie filmów na YouTube, o których powiedziałeś.
To nie jest tak, że my demonizujemy i mówimy, żeby w ogóle nie patrzeć na to, co robią inni. Uważam, że analiza konkurencji jest bardzo ważna. Jako biznes, jako UX designerzy powinniśmy być na bieżąco z rozwiązaniami, które wchodzą na rynek albo które inne firmy, brandy, aplikacje wprowadzają.
Powinniśmy się przyglądać temu, czy je wprowadzają i zostawiają, czy szybko z nich rezygnują i zmieniają je na inne. Więc zalecam taką czujność i robienie researchu. Patrzenie na innych jest OK, ale tak, jak powiedziałeś, żeby nie przekładać tego jeden do jednego do naszego biznesu, nie kopiować złych rozwiązań.
Zwłaszcza że my do końca nie wiemy, które z tych rozwiązań są złe a które dobre, bo nie mamy danych. Wracamy do tego, co wcześniej powiedzieliśmy.
Nie do końca wiemy, jaką mają strategię. Może coś testują? Nie powinniśmy tego przykładać jeden do jednego, a najgorsze, co może się wydarzyć, to przełożenie czegoś, co nie działa.
Radek: Ja często mam w projektach taką sytuację, gdzie klient mówi mi: Zróbmy tak, jak robi to konkurent X.
I wtedy pytam się, dlaczego tak mamy zrobić? Bo sam argument, że ktoś już coś zrobił, nie znaczy, że to dla nas i dla naszej grupy docelowej to będzie dobre. Mimo że robimy bardzo podobny produkt.
A co z tym, żeby wybiegać trochę do przodu i żeby zrobić coś, co się wyróżni? Tak jak rozmawialiśmy w zeszłym podcaście z Agą Szóstek…
Benchmarki — bezpieczeństwo vs unikalność
Radek: Benchmarki są dobre, ale one mają taką wadę, że nie pomogą się wyróżnić na rynku. Jeśli chcesz mieć produkt, który spełni jakieś podstawowe oczekiwania i zrealizuje bardzo podstawową propozycję wartości. Taką, którą inni też dowożą. Jeśli chcesz tylko gwarancji pewnego rodzaju bezpieczeństwa na rynku, to OK.
Ale jeśli chcesz budować biznes, który się rozwija, który przynosi coraz większe dochody… To niestety musisz brać poprawkę na benchmarking. Tylko to spowoduje, że będziesz innowacyjny i tylko to spowoduje, że będziesz interesujący dla klienta i przyciągniesz uwagę większej ilości klientów.
Rozmawialiśmy też z Ewą Wasilewską o microcopy. Rozmawialiśmy o tym, że to też może być pewnego rodzaju wyróżnik. Więc nie zamykajmy się na benchmarki, które dotyczą tylko ogólnych, funkcjonalnych rozwiązań.
Pomyślmy sobie też, co jeszcze moglibyśmy zbenchmarkować. W jakiej części produktu możemy być jeszcze lepsi? I tutaj mówimy o copywritingu, który również taką unikalność może zrobić.
Ilona: Jeżeli potrzebujemy bezpieczeństwa — robimy benchmarki. Jeżeli chcemy się wyróżnić, jeżeli chcemy być unikatowi — robimy benchmarki, ale wyciągamy z nich wnioski i projektujemy swoje rozwiązania.
Analogiczne rozwiązania
Radek: Benchmarki to jest jedna rzecz i warto je robić. Warto się zastanawiać, które z tych rozwiązań będą spełniały nasz cel. Które z tych rozwiązań lubią nasi użytkownicy?
Zbieramy je z różnych stron… ale kiedyś te benchmarki się skończą. Kiedyś te benchmarki wysycimy. W procesie szukania tej unikalności benchmarki nam nie wystarczą. To co dalej?
Dalej są analogiczne rozwiązania. Benchmarki dotyczą konkretnych, podobnych rozwiązań. Natomiast analogiczne rozwiązania to takie rozwiązania, które wykraczają trochę poza branżę, poza nasze rozwiązanie, ale w jakimś sensie są podobne.
To jest taka analogia do stadionu i do kościoła. Mamy duże zgrupowanie ludzi, duży budynek, wszyscy śpiewają i wszyscy gapią się w jedno miejsce. I w sumie tak naprawdę można byłoby się zastanowić, jak jest zorganizowany kościół, jakich elementów używa, żeby skupić uwagę? Jak jest zaprojektowany kościół, żeby ludzie wychodzili, żeby się nie pogubili?
W sumie można zaaplikować do czegoś takiego, czym jest stadion. Oczywiście to jest taki bardzo jaskrawy przykład, ale on uświadamia, że naprawdę tych analogii można szukać wszędzie.
To trochę jak z metaforami. W naszym podcaście często mówimy o jedzeniu, ale dzisiaj mówimy o chorobach.
Ilona: Tak, ponieważ nagrywamy to w styczniu. Jest taka aura chorobowa. Część naszego zespołu jest chora. My też jakiś czas temu chorowaliśmy, więc chyba tak się trochę przykleiło to do nas.
Radek: Tak, chociaż dzisiaj też mówimy o czymś trochę negatywnym. O czymś, co jest problematyczne, z czym trzeba sobie poradzić.
Warto myśleć troszeczkę o tym, jak o metaforach właśnie. Co może być metaforą mojego rozwiązania? Gdzie mogę jeszcze znaleźć analogię
Podejmuj własne decyzje
Ilona: Ja widzę jeszcze jeden problem. Przypomniała mi się sytuacja, też trochę zainspirowana naszym wczorajszym szkoleniem, ale dotycząca trochę innego obszaru.
Mianowicie, jeżeli podejmujemy decyzję wyłącznie na podstawie benchmarków, a te benchmarki się w którymś momencie skończą, to jak podejmiemy tę decyzję? Czy nie wiążemy sobie trochę rąk?
Nie możemy podejmować decyzji, tylko i wyłącznie na podstawie tego, co robią inni. Bo w pewnym momencie stracimy umiejętność wyznaczania kierunku dla naszego biznesu.
Myślę, że to jest bardzo duże zagrożenie i uświadomienie sobie tego, że jeżeli tylko i wyłącznie będę kopiować konkurencję… Będę kopiować, chociażby te analogiczne rozwiązania, tak jak powiedziałeś. To niestety może mnie to zaprowadzić w ślepy zaułek.
Więc trochę wyrzucę nas z tej strefy komfortu i OK: inspiruję się tym, wyciągam wnioski, ale podejmuję swoje decyzje. Bo przyjdzie moment, w którym te benchmarki się skończą i nie będzie już na czym opierać tej bezpiecznej decyzji.
Radek: Z benchmarkami się zgodzę. Ale kiedy benchmarki już się wysycą, analogiczne rozwiązania pomagają otworzyć nam głowę.
Jak pracować na trendach?
Radek: Jeszcze jedna rzecz, którą warto stosować. Na którą warto patrzeć w momencie, kiedy skończą ci się benchmarki, skończą ci się analogie, a wciąż chcesz być innowacyjny. Wciąż chcesz być do przodu, a nie być w przeszłości. To co?
Ilona: Trendy.
Radek: Dokładnie. Należy pracować z trendami. Ja z trendami pracuję już tyle lat, że chyba jeszcze dinozaury chodziły, a ja projektowałem telefony komórkowe… jaskinie.
Z trendami pracuję już kilka lat. I to jest bardzo fajna rzecz. Szczególnie przy innowacjach. Kiedy chcesz wprowadzić produkt na rynek, który za parę lat nie tylko będzie aktualny, ale też będzie wyznaczał pewnego rodzaju kierunek i będzie liderem na rynku. Będzie czymś, na co ludzie będą zwracali uwagę. Czymś, czym będą się zachwycali.
Jeśli chodzi o trendy, to można pracować z nimi na różne sposoby. Najczęściej pracowałem na trendach warsztatowo i przy procesach partycypacyjnych. Bo zazwyczaj przy innowacjach pracuje się właśnie w takich różnych zestawieniach i nietypowych konfiguracjach.
Ilona: A co to znaczy?
Radek: To znaczy, że wypracowujesz rozwiązanie wspólnie z interesariuszami albo z ostatecznymi użytkownikami rozwiązania. I to się dzieje przy jednym stole, można powiedzieć.
Miałem taki innowacyjny projekt, który dotyczył smart city. Jak sama nazwa wskazuje, był zagnieżdżony gdzieś w przyszłości. Tam właśnie pracowaliśmy z interesariuszami nad dowiezieniem tego produktu cyfrowego. Bo to miał być produkt cyfrowy.
Metoda design thinking
Pracowaliśmy tam w metodzie design thinkingowej. Ten cały proces był bardzo dobrze, sprawnie zaprojektowany. I szliśmy krok po kroku z jego kolejnymi etapami.
Pierwszą częścią eksploracyjną była praca na trendach. Więc zebraliśmy sobie różne trendy: trendy w nauce, socjologiczne, technologiczne, trendy żywieniowe, polityczne. Wszystkie trendy, które można sobie wyobrazić, podzielone na różne kategorie.
Następnie określiliśmy sobie oś czasu. I ta oś czasu z tego co pamiętam, miała 5,10 i 20 lat. To tego typu horyzont czasowy. Oczywiście te trendy też były różne, od polaryzacji społeczeństw, po nieśmiertelność. To były trendy o różnej i skali.
Pierwsze ćwiczenie polegało na tym, że musieliśmy na osi czasu poukładać te trendy. Czyli co się wydarzy za 5 lat, co za 10, a co się wydarzy za 20 lat. A co się w ogóle nie wydarzy. Czyli świat, w którym ten nasz produkt cyfrowy będzie osadzony.
I na bazie tego mieliśmy tak naprawdę pewnego rodzaju wytyczne, do jakiego świata my będziemy się odnosić. Bo to jest innowacja. Trochę trudno mając potrzeby użytkowników, którzy są teraz, przewidzieć, jak oni będą wyglądać i czego będą potrzebować za te 5 lat.
Planowanie produktu na osi czasu
Ilona: Teraz nawiązując do tego, co powiedziałeś, możemy pięknie na osi czasu ułożyć te wszystkie aktywności, które robimy w produkcji.
Robienie benchmarków. To jest coś, co robimy teraz, w obecnej sytuacji, żeby się w jakiś sposób zainspirować. Spojrzeć, co robi konkurencja. Czy właśnie analogiczne rozwiązania…
Potem rozmawiamy z naszymi użytkownikami. Zderzamy to, miksujemy, na podstawie tego robimy jakieś koncepcje, które poprawią nasz produkt tu i teraz. Ale jeżeli chcemy, żeby nasz produkt się czymś wyróżniał, musimy patrzeć w szerszym horyzoncie czasowym.
Pracujemy wysoko poziomo na trendach. Czyli to, co zrobiliście akurat w tym przypadku przy smart city, gdzie zebraliście trendy i układaliście je na osi czasu, wyobrażając sobie, jak to będzie wyglądać.
To jest idealne podsumowanie tego, w jaki sposób powinniśmy planować poszczególne elementy naszego produktu.
Jeżeli robimy coś na teraz. Jeżeli zmieniamy coś w tym roku, w przyszłym roku, to patrzmy na benchmarki, rozmawiajmy z użytkownikami. Ale jeżeli patrzymy w przyszłość, musimy pracować na trendach.
Radek: Tak, myślę sobie nawet, że jeśli nie jesteśmy osadzeni w jakieś dalekiej przyszłości, to i tak warto robić to ćwiczenie.
To, co jest istotne jeszcze w trendach, to jest to, że my nie możemy patrzeć na produkt z jednej perspektywy. Na przykład z perspektywy trendów w produktach cyfrowych. Trzeba patrzeć na wszystko na około. Bo przyjdzie wojna i nasz biznes nie będzie funkcjonował w sposób, który sobie wyobrażaliśmy.
Albo przyjdzie jakaś nowa technologia, Web 3.0, pojawiają się jakieś nowe możliwości i też trzeba będzie ten biznes jakoś osadzić tam albo wykorzystać tę możliwość.
Więc myślę, że to jest duża wartość trendów. Tylko tak jak mówię, trzeba pracować na różnych kategoriach trendów.
Ilona: Tak, na różnych poziomach.
Radek: To co, podsumowujemy?
Podsumowanie
Ilona: Przechodzimy do podsumowania.
Pamiętajcie, że opieranie się wyłącznie na benchmarkach zdiagnozowaliśmy dzisiaj jako chorobę — benchmarkozę.
Uleganie jej może przynieść negatywne konsekwencje dla waszego biznesu, dlatego warto, a nawet i trzeba zderzać to z innym rodzajem danych:
- danymi od użytkowników
- danymi z researchu
- z rozmowy z użytkownikami czy z ankiet
- z danych ilościowych, które mamy w naszym produkcie
Pamiętajcie też o tym, że benchmarki to nie jest nic złego. Jeżeli zbieracie je, patrzycie na konkurencję… To jest absolutnie dobra rzecz, tylko nie może to być nasze jedyne źródło do podejmowania decyzji.
Pamiętajcie też o tym, że warto pracować z trendami. Poza benchmarkami są też inne formy, które mogą nas zainspirować i popchnąć nasz produkt do przodu.
Radek: Dziękujemy wam bardzo, że byliście dzisiaj z nami. Zapraszamy was do odsłuchania naszych pozostałych odcinków.
Ilona:
Do usłyszenia.
Podoba Ci się podcast Design i Biznes?
Będziemy Ci wdzięczni za udostępnienie linku do tego odcinka osobom, którym może on w jakiś sposób pomóc w rozwijaniu biznesu lub własnych kompetencji.
Chcesz dowiedzieć się więcej
na ten temat?
Podczas 15 minutowej rozmowy z ekspertem możesz porozmawiać między innymi o tym, jak poprawić zadowolenie Twoich klientów, zaprojektować i przetestować MVP, stworzyć atrakcyjny i konkurencyjny design produktu, przeprowadzić audyt UX, UI, czy też udrożnić ścieżkę zakupową.
Zapytaj eksperta